Rzymskie Korzenie II
W poprzednim wpisie nakreśliłem skąd (duchowo / filozoficznie) pochodzimy jako naród, naród Sarmatów. Jak jednak wspomniałem na koniec, nasze pochodzenie od Greckich i Rzymskich, ze szczególnym podkreśleniem Cycerona, filozofów nie wyczerpuje tematu. Drugim, przynajmniej równie ważnym korzeniem naszej duszy jest również Rzym, ale ten trochę późniejszy, katolicki(καθολική). Choć jako społeczność rozproszona, jako lud, moglibyśmy pewnie sięgać bardzo daleko w przeszłość, to już jako społeczność ucywilizowana, jako państwo czy "naród" nasz początek nierozerwalnie wiąże się z chrześcijaństwem i przyjęciem chrztu1.
Rzym vs Konstantynopol
Zakładam że każdy zna z historii początki państwowości polskiej, a ponieważ nie chcę się tu zajmować historią faktu pominę przypominanie wydarzeń czy legend. Chciałem pokazać kolejny kluczowy element naszej duszy i skąd się tam wziął. Mieszko zbudowawszy znaczący organizm wczesno państwowy, z silnym wojskiem i rosnącą infrastrukturą musiał prężnie działać, jeśli chciał dalej rozwijać swoje władctwo, w polityce międzynarodowej. Sytuacja jaka wówczas panowała oferowała 3 różne istotne drogi: utrzymanie pogaństwa i stworzenie lokalnej pogańskiej koalicji (zasadniczo moim zdaniem jest zupełną mrzonką sądzić by miało to szansę powodzenia), przyjęcie chrześcijaństwa z Rzymu lub przyjęcie chrześcijaństwa z Konstantynopola. Nie wchodząc w gdybologię z perspektywy czasu możemy stwierdzić, że realny wybór był pomiędzy Rzymem a Konstantynopolem (pogaństwo nie przetrwało). Za Mieszka wciąż był teoretycznie jeden Kościół Katolicki, Wielka Schizma to wiek XI, ale już wówczac gdy nasz książę przyjmował chrzest konflikt między Zachodnim, a Wschodnim Kościołem był bardzo wyraźny. Zaznaczmy tylko, że nie ma, no dobrze, że ja nie znam żadnych dowodów by w ogóle opcję przyjęciach chrztu z Bizancjum rozważano. Niemniej jeśli Ruś Kijowska mogła przyjąć chrzest w 866 (po raz pierwszy i na krótko, skutecznie dopiero w 988), to byłoby to również możliwe i dla nas. Wybór Konstantynopola całkowicie zmieniłby historię, nie chcę za bardzo wchodzić w gdybologię (naprawdę jej nie lubię w histori), ale religia kształtowała w sposób decydujący kulturę ówczesnych państw. Czy przed przyjęciem chrztu z różnych źródeł słowianie z Rusi i słowianie z nad Wisły mogli się bardzo różnić? Nie sądzę. Przyjęcie chrztu z innego źródła to nie tylko inna kultura (architektura, malarstwo pismo itd), to też inna polityka i inna filozofia. Żylibyśmy innymi sporami, innymi konfliktami i częściowo innymi wartościami. Z pewnością stalibyśmy się zupełnie innym ludem gdyby to Bizancjum było naszym Cesarstwem.
Chrzest Mieszka
Nie jest do końca jasne z jakich powodów Mieszko przyjął chrzest i dlaczego akurat w ramach małżeństwa z Dobrawą. Historycy, jak zresztą często, prowadzą na ten temat ciągły spór. Na pewno była w tym polityka (walka o Pomorze Zachodnie opanowane przez Wieletów sprzymierzonych z Czechami), ja jednak myślę że przede wszystkim chodziło po prostu o... miłość. To zresztą znacznie piękniejsza i myślę bliższa naszej duszy wersja historii. Z miłości Mieszko odrzuca pogaństwo i dzięki żonie nawraca się. Co do polityki to chrystianizacja, mimo że Dobrawa przyjechała z kapłanami z Czech odbywała się siłami Kościoła Niemieckiego. Wpływ Cesarstwa Zachodniego był i tak znaczący. Jeszcze przez wiele lat toczyliśmy walkę o uniezależnienie, a zresztą małżeństwo Mieszka z Dobrawą było jak najbardziej zgodne z ustaleniami z Cesarstwem. Więc nie chodziło o zmniejszenie wpływów niemieckich (temu posłużyłoby zwrócenie sie do Bizancjum). Czy gdyby Mieszko przyjął chrzest w innych okolicznościach, ale z tego samego, rzymskiego kierunku nasz los byłby znacząco odmienny? Znów - ciężko powiedzieć, ale raczej nie. Mieszko swoimi decyzjami, w tym tą najważniejszą o chrzcie związał nas z Rzymskim Katolicyzmem, niezależnie z czyich konkretnie rąk ten chrzest przyszedł. To ta religia, jej kanon, jej doktorzy, oczywiście wraz z pismami Cycerona i dorobkiem filozofi łacińskiej ukształtowała później naszą duszę.
Polanie czy Sarmaci
No dobrze, ale czy lud prowadzony przez Mieszka i późniejszych Piastów to już byli ci nasi Sarmaci? Rzecz jasna, że nie. Po pierwsze, jak uważam, Sarmaci są szerszym pojęciem niż Polacy. Termin ten obejmuje cały krąg kulturowo-cywilizacyjny, tygiel który się wytworzył w obszarze I Rzeczpospolitej. Jednakże to religia katolicka dała "zaczyn", czy też podstawę pod budowanie przyszłej wspólnoty, a nawet pomimo wielu religii to katolicyzm był trzonem. To dzięki panującej religii katolickiej, konfliktowi z Zakonem Krzyżackim i wynikającemu z tych faktów połączeniu państw WlkKs Litewskiego z Koroną Polską w Unię i christanizacji tej pierwszej prowadzonej za naszym, a nie Niemieckim pośrednictwem powstała I RP. Mieszko był tym który zasadził, albo zgodził się zasadzić korzeń wiary Katolickiej. Wybrał do tego (czy może los za niego wybrał?) Rzymską odmianę, niezależnie od sporów historyków, wszystko wskazuje że wybór był podyktowany aktualną sytuacją, nie długofalowymi planami. Korzeń jednak się przyjął, urósł i wydał owoce. Dodajmy, że znaczące i trwałe. Katolicyzm stał się i pozostał przez wieki naszą dominującą religią. Wielu wielkich myślicieli którzy ukształtowali naszą kulturę i politykę było katolickimi kapłanami. Katolickie wartości i katolicka duchowość (współ)ukształtowała nasz charakter. Miała też może i w jakimś sensie negatywny wpływ (np odsiecz Wiednia, zamiast rozprawa z Prusami za Sobieskiego, albo nieudolność skonsumowania zwycięstwa nad Moskwą częściowo podyktowana chęcią nawrócenia Moskali i inne), chociaż nigdy nie będziemy w stanie rzetelnie powiedzieć "co by było gdyby". Napewno jednak Sarmaci bez katolicyzmu, nie byliby Sarmatami.
Na Akwilon głowę skłoniwszy, pozierał,
Na Oliwnej górze dziwnej,
Kończąc mękę, skłania rękę
Na północnych ludzi.
Góra Łysa, Wespazjan Kochowski
Na koniec nachodzi mnie taka refleksja, która jest też chyba zapowiedzią kolejnego posta. Przyglądając się tym korzeniom Rzymskim, jak one się placzą i wiodą dostrzegam jeden taki moment, taką postać szczególną, którą chyba nazwałbym matką tego naszego sarmackiego społeczeństwa. Wiele mógłbym mówić o duchowych ojcach, o naszych wielkich myślicielach i pisarzach, a matkę mógłbym zamknąć w metaforze matki - ziemi, matki - ojczyzny. To byłaby jednak pomyłka, niedopowiedzenie, nawet jeśli uzupełnione o "matkę Polkę" o te tysiące kobiet, które wychowywały i rządziły gospodarstwem, a nie raz i rządziły szlachcicem. Co prawda osoba o której mówie nie była myślicielem, ale sądzę że zawdzięczamy jej równie dużo. Na myśli mam naszą św. Jadwigę Adegaweńską. Wyjątkowa myślę postać i bardzo symboliczna.
- Wiem że są tacy którzy uważają iż istniało coś takiego jak "Wielka Lechia". Nie mam zamiaru wchodzić tu w polemikę na ten temat, jest wystarczająco dużo materiałów w internecie. Co jednak warto tu podkreślić to fakt, że nawet jeśli taki organizm istniał, to nie miał w zasadzie żadnego wpływu na ukształtowanie się państwa Mieszka, ani tym bardziej na powstanie społeczeństwa Sarmatów. W związku z tym dla moich luźnych rozważań nie ma ten twór (realny czy wyimaginowany) żadnego znaczenia.
- Obrazy:
a) https://hagiasophiaturkey.com/history-hagia-sophia/
b)Jan Matejko - http://cyfrowe.mnw.art.pl/dmuseion/docmetadata?id=31479
c) właściwie zdjęcie
Comments
You can login with your Hive account using secure Hivesigner and interact with this blog. You would be able to comment and vote on this article and other comments.
No comments