7 years ago

Adam Wawrzyniec Rzewuski - Miasta są złe

W poprzednim artykule opisałem jak to Rzewuski niezbyt lubił prawników i jakie prawo uważał za właściwe. Jednakże to nie dobrze spisane prawa uważał za najważniejszą przyczynę potęgi i sprawności państwa. Zaś złe prawo było jedynie skutkiem prawdziwej choroby. Jak pisze Rzewuski w swoim dziele O Formie Rządu Republikańskiego: Prawa będą niedokładne, gdy ci, co je stanowią, będą bez obyczajów(...). Prawa najlepsze będą zaniedbane i bez wykonania, gdy ci, dla których są pisane, obyczajów szanować nie zechcą.

Obyczaje czyli co

Zacytuję tutaj duży fragment tekstu Adama Rzewuskiego, bo w naprawdę piękny sposób opisuje jakie obyczaje czy też jakie cnoty uważa za niezbędne by państwo dobrze funkcjonowało Nie prawa uczyniły Rzymian tak sławnymi i szanowanymi, ale ich tkliwość dla małżonek, uprzejmość dla braci, uszanowanie dla rodziców, przyjaźń dla współziomków, ludzkość dla sprzymierzeńców (...). Każdy z nich miał koło siebie małą ojczyznę, która mu dla drugiej wzorem była. Serce swoje nim Rzymowi oddał, płotem go wprzódy chruścianym domu swego ograniczył. Nauczony w ścianach domowych słuchać ojca, kochać brata, pracować z czeladzią domową, przybiegał z pośpiechem do Rzymu dopełniać prawo, szanować urzędy, umierać za wolność. Widzimy zatem że najważniejsze są "wartości rodzinne", jeśli ktoś w swojej rodzinie, a więc podstawowej jednostce społecznej, nie umie dobrze żyć i funkcjonować nie będzie w stanie dobrze służyć ojczyźnie (ani żadnej większej grupie społecznej). Wydaje mi się to ze wszech miar logiczne i uzasadnione, a biorąc pod uwagę fakt, że to właśnie w rodzinie gdy jesteśmy bardzo młodzi kształtowana jest nasza osobowość (socjalizacja pierwotna), to bez “zdrowej” rodziny, ciężko o zdrowe społeczeństwo. Warto dodać, że o ile współcześnie jesteśmy przyzwyczajeni, że po wstępnym okresie życia bardzo szybko dołączamy do coraz większych grup społecznych (dziś już nawet od lat niemowlęcych w żłobkach), o tyle wówczas w Polsce człowiek dojrzewał i pobierał wstępne nauki w gronie rodzinnym. Zatem również początkowa socjalizacja wtórna odbywała się w małej, rodzinnej wspólnocie, ma to znaczenie dla rozwiązań jakie proponuje Rzewuski, o czym na końcu.

Czy zły człowiek może być dobry obywatelem?

Takie retoryczne pytanie stawia swoim czytelnikom poseł Rzewuski. Dla wszelkiej jednak pewności uzasadnia odpowiedź, która i mi wydaje się oczywista, że zły człowiek nie będzie nigdy dobrym obywatelem. Zły, a więc taki który porzucił wspomniane wyżej wartości rodzinne - obyczaje. Pierwszym i podstawowym grzechem który prowadzi do dalszych jest rozwiązłość, która niszczy poczucie bezpieczeństwa, stabilności, pozbawia oparcia jakim jest rodzina. Zdrada małżeńska była zawsze, ale w owym czasie zaprzestano postrzegania jej (i innych grzechów) jako czegoś złego, przestępstwa natury uczczone nazwiskiem przyjemnego nałogu. Aby więc nie wyjść na dziwaka, zamiast starać dbać o wierność wzajemną ludzie zaczęli wyzbywać się uczuć, stawać się zimnymi. Reakcja jak najbardziej naturalna, zabezpieczająca przed zranieniem, jak pisze A.W.R. bycie zimnym mężem, obojętnym ojcem, nieczułym synem świadczyła o tym że taki człowiek zna świat... Kolejnym etapem zepsucia jest zastąpienie poczucia wspólnoty, zastąpienie miłości egoizmem i przyjemnościami ciała. I cóż wtedy z ojczyzną? o ojczyźnie zapomniano, aby o sobie i swoich wygodach tym troskliwiej i swobodniej myśleć. (...) wolał każdy żyć dzień jeden w ustach wdziękami i dwornością zalotnej kobiety, niźli żyć wieki w dziejach wdzięcznego narodu. Upadek moralny, egoizm, rozpusta są nie do pogodzenia z cnotami obywatelskimi, nie są do pogodzenia z byciem dobrym obywatelem.

Warszawo, Mordorze, Tyś temu winna!

Warszawa XVIII w.

Skąd jednak to zepsucie w narodzie się pojawiło zdaniem Rzewuskiego? Wprawdzie wówczas stolicy naszej jeszcze mordorem zwać nie mogli, ale tamta warszawa niezwykle przypomina mi dzisiejszy "Mordor"(pieszczotliwe określenie części Warszawy gdzie występuje wyjątkowo duże skupisko "korpo"), ale i w ogóle przypomina mi wszelkie duże miasta. Tak jak wspomniałem wcześniej, Rzewuski miał w głowie obraz wychowywania młodzieży w domu, nawet jeśli nie w swoim własnym to zawsze w gronie rodzinnym. Natomiast to co widział, tą zmianę społeczną, to coraz silniejsze dążenie młodych by jak najszybciej opuścić rodzinne gniazdo i udać się do stolicy. Stolicy - wielkiego miasta, gdzie pełno było przepychu, a dostępność wszelkich rozrywek i uciech dla zmysłów była znacznie łatwiejsza niż gdzie indziej. Jak pisze Stolica każdego państwa jest przepaścią dobrych obyczajów, nie tylko przez wspomniany przepych i rozrywki, ale też widok nierówności społecznych, niesprawiedliwości, poniżanie słabych, wywyższanie bogatych i możnych. Wszystko to szybko i łatwo psuje każdego młodego człowieka, który chce pasować i chce być szanowanym. Sam mam podobne obserwacje. Młodzi ludzie przyjeżdżający do stolicy za pracą porzucają swoje tradycje, wartości przekazane w domu, aby dostosować się do otoczenia, aby nie odstawać od innych w swojej korporacji. Nie ma tu miejsca dla obywateli, to miejsce pełne orków…

Jaki ratunek dla obyczajów?

Surowy i drastyczny. Dla nas nie do pomyślenia, dla mnie nie do pomyślenia. Rzewuski mówi aby do stolicy, do miasta nie mógł wyjeżdżać nikt kto by pierwiej nie wstąpił w związek małżeński i nie stał się rodzicem przynajmniej jednego dziecka, nie nawykł do bycia ojcem, tak by już go nie wabiły powaby miasta. Również i do wszelkiej służby publicznej - urzędowej nie mógłby być powołany nikt kto by był bez żony. Proponował również aby tak zorganizować królewskie i kościelna dobra by w pierwszej kolejności zatrudnienie w nich znajdowali młodzi i bezrobotni, aby nawet pieniądze takim ludziom darowywać na rozpoczęcie pracy, na rozkręcenie start upów, tyle że poza stolicą w małych miastach i wsiach, które w owym czasie, podobnie jak dziś wyludniały się i były zaniedbane. To jeszcze jednak za mało, ówczesny świat w większości był despotyczny i zdaniem Rzewuskiego zepsuty co najmniej tak samo jak nasza stolica. Dlatego nie tylko zakaz wstępu do Mordoru, ale również zakaz wyjazdu na Erasmusa, znaczy się za granicę, gdzie nie tylko występowało ryzyko zepsucia obyczajów, ale również jeśli tego by się ustrzegł człowiek, mogłaby się pojawić wątpliwość w sercu, gdzie jest dom, komu służyć, jakie cele mieć. Oczywiście nie chodziło o wycieczki, ale o życie na walizkach, ciągle w nowym miejscu w nowym domu, bez przywiązywania się do małej ojczyzny. Cóż nie jestem w stanie zgodzić się z takim pomysłem, choć doskonale go rozumiem. Trzymanie kogoś na siłę czy w domu, czy w ojczyźnie nie byłoby właściwe i ostatecznie byłoby nieskuteczne (dzisiaj tym bardziej). Chociaż szczerze hm gardzę Erasmusem. Czy coś innego mogłoby uratować i podreperować obyczaje? Nic, po za najlepszym i znanym rozwiązaniem: nawróceniem. Jedyną siłą która skutecznie jest w stanie kształtować ludzi cnotliwych, dobrych, świętych jest nie jakiekolwiek prawo państwowe, ale wiara i religia. To jednak już tylko moje zdanie.

A gdzie ta forma rządu?

To wszystko był wstęp, ale bardzo ważny. Jak już wielokrotnie pisałem, najlepsze prawa na nic się zdadzą, jeśli społeczeństwo będzie zepsute i nie będzie do tych praw dorastać. W dalszych rozdział swojego traktatu rozpoczynając od edukacji Rzewuski opisuje system rządów obywatelskich, bardziej demokratycznych niż to było dotychczas co szło w przeciwną stronę niż zwycięska opcja reformatorska, która przeforsowała Konstytucje 3 maja. Niestety raczej już tego wam nie opiszę, bo najpewniej to ostatni tego typu wpis u mnie w związku z moimi przemyśleniami odnośnie tej znakomitej platformy, napiszę o tym w osobnym artykule.


Obraz: Bernardo Bellotto zwany Canaletto, Krakowskie Przedmieście w stronę placu zamkowego
Artykuł napisany na podstawie traktatu O Formie Rządu Republikańskiego wydanego dzięki wysiłkowi OMP Kraków 2008.

  • 22Upvotes
  • $1.60Reward
  • 0Comments

Comments

You can login with your Hive account using secure Hivesigner and interact with this blog. You would be able to comment and vote on this article and other comments.

Reply

No comments